Fotoreportaż
11 kwietnia 2015 Polskie Stowarzyszenie Sztuk i Sportów Walki SHINTAIGI – DOJO zorganizowało w Wałczu kolejne seminarium treningowe Aikido. Instruktorem prowadzącym zajęcia był Antoni Płoński 4 dan Aikido i instruktor Kenjutsu z Łodzi. W Zajęciach wzięli udział aikidocy z Wałcza i Piły.
Seminarium poświęcone było pamięci naszej koleżanki, Angeliki Klink w rocznicę jej śmierci. Pani Angelika była długoletnim członkiem Stowarzyszenia, współzałożycielem, członkiem zarządu i Przewodniczącą oddziału Stowarzyszenia: Towarzystwa Miłośników Kultury Japońskiej „NIPPON KAI”. Pomimo zmagań przez długie lata z nieuleczalną chorobą aktywnie uczestniczyła w zajęciach Aikido, Kenjutsu i Kyudo. Brała udział w seminariach w kraju i zagranicą. Pracowała społecznie na rzecz Stowarzyszenia m.in. przy organizowaniu wystaw Sztuki Japońskiej, dni Kultury Japońskiej, spotkań z Kulturą Japońską dla dzieci. Postawa Pani Angeliki wiedza, wytrwałość, zaangażowanie i bezinteresowność może stanowić dla nas wzór do naśladowania.
Sensei Antoni Płoński chętnie przyjął zaproszenie naszego Stowarzyszenia. Od lat współpracujemy z Łódzkim Klubem organizując spotkania w Wałczu czy biorąc udział w takich zajęciach w Łodzi.
Zajęcia trwały 6 godz. z krótkimi przerwami. Pierwsza część zajęć dotyczyła „miękkiego” padania. Jest to bardzo istotna umiejętność podczas codziennego treningu. Druga część zajęć to praca nad równowagą, ćwiczenia i techniki pogłębiające świadomość własnego ciała. A wszystko to prowadzi do lepszego zrozumienia wykonywanych technik walki i idei sztuk walk(Tamashi budo).
Zajęcia odbyły się w sali sportowej Zespołu Szkół nr 3 przy ulicy Bankowej
Roman W.
W sieci: http://www.extrawalcz.pl/sport/647-seminarium-pamieci-angeliki
Relacja uczestnika spotkania spotkania
W niewiele ponad 2 miesiące po ostatnim stażu, spotkaliśmy się ponownie na stażu, w słoneczną sobotę 11 kwietnia z sensei Antonim Płońskim (4 dan aikikai).
Okazja to była szczególna i być może niezbyt wesoła. Minął już rok odkąd nie ma z nami naszej Przyjaciółki – Angeliki Klink. Angelika nie tylko trenowała aikido – była współzałożycielem naszego Stowarzyszenia i Klubu Miłośników Kultury Japońskiej, w których była od początku w zarządzie. Była znawczynią sztuki japońskiej, a także ceremonii parzenia herbaty. Ktoś mógłby pomyśleć, że to dość nietypowy sposób uczczenia Jej pamięci, jednak każdy, kto znał Angelikę, wiedział, że najlepszy. Mimo, iż od dawna zmagała się z chorobą, nigdy się jej nie poddawała. Do samego końca znajdywała siłę na uczestnictwo w treningach, kiedy tylko trochę lepiej się czuła. Nawet żeby przyjść na chwilę, ubrać keikogę i hakamę, a potem wyjść, żeby zrobić choćby tylko kilka technik (jednego dnia mniej, innego więcej) i potem obserwować nas z boku.
Dlatego też postawiliśmy w kamizie zdjęcia Angeliki, a pod nimi różę i zrobiliśmy to, co najbardziej by chciała – zaczęliśmy szlifować nasze aikido.
Staż ten był szczególny, bo jak mało który, był w znacznej mierze poświęcony podstawom. Podstawom, bez których żadna technika nie może być wykonana choćby poprawnie. A podstawy w aikido to przede wszystkim… bezpieczeństwo. Jak opowiedział nam sensei Płoński, kiedyś nie zastanawiano się nad tym aspektem w trakcie treningów. Na szczęście teraz możemy ćwiczyć bez obaw o nasze zdrowie. Ale żeby tak było – musimy się nauczyć o nie dbać. Po dość intensywnym rozciąganiu wszystkich mięśni (bez cienia przesady!) przystąpiliśmy do trenowania ukemi, czyli sztuki bezpiecznych padów. Więc kilka godzin uczyliśmy się jak okrągło padać do przodu, do tyłu i biegnąc. Zaczęliśmy powoli i ostrożnie od parteru, w miarę postępów robiąc pady z coraz to wyższej pozycji. Za każdym razem ucząc się tego, żeby nic nie bolało i żeby było prosto. Niektórzy nawet próbowali w przerwie padów bez maty… z powodzeniem! I opłaciło się! Miejmy nadzieję. Wszystko oczywiście wyjdzie w praniu – nasz sensei Roman Widawski (4 dan aikikai) zobaczy na treningach jak padamy. Staż zakończyły treningi równowagi, także na równoważni.
Po stażu, gdy spakowaliśmy cały sprzęt i maty, część uczestników, z sensei Widawskim i sensei Płońskim, pojechało na grób Angeliki, zapalić świeczkę i położyć różę, która była z nami w kamizie przez cały staż.
Tomasz P.